Wrażliwość przeplata się z brakiem pewności siebie. Odczuwam tyle emocji, a świat zatrzymuje się w jednej chwili, aby uświadomić mi kim jestem dla tych ludzi. Tysiące znajomych. Kim są dla mnie naprawdę? W życiu nie można ufać nikomu do końca. Moje myśli są nieśmiałe. Nie boję się bólu, nie boję się zmęczenia, ani ciężkiej pracy. Boję się braku zrozumienia społeczeństwa, bezsilności. Czuję się, jakbym stała na granicy, której za wszelką cenę nie chcę przekroczyć. Próbuję nabrać dystansu, zupełnie tak jakby ucieczka od tego wszystkiego była jedynym rozwiązaniem. Niestety nie. To szara rzeczywistość, której trzeba stawić czoła. Królestwo samotnej duszy w zgiełku życia. Ciągle słyszę, że nie mogę odwracać się od świata, gdy ten stoi przede mną otworem i wyciąga do mnie rękę, ale czuję, że muszę zawrócić, nie potrafię iść ślepo z tłumem, nie wiedząc jaką kolejną pułapkę przygotował dla mnie los. Nie potrzebuję zmian. Zostanę tu, nie przekroczę tej granicy. Za wszelką cenę pozostanę sobą. Nie będę taka jak oni.