środa, 17 września 2014

#9

Po złudnym wrażeniu, że w końcu udało mi się dotknąć szczęścia, tego prawdziwego, wszystko wraca ze zdwojoną siłą. Ponadto kolejne niekończące się historie otwierają za sobą pasma zmartwień. Powietrze pachnie melancholią. Chcę uciec. Może właśnie przyszedł na to czas? Czas na ucieczkę przed światem, bladymi ulicami wyszytymi zalegalizowaną obłudą ludzkich dusz, sztucznymi uśmiechami... Moje oczy muszą odpocząć. Są puste i szkliste, przepełnione żalem. Zobaczyły zbyt wiele. Stały się nieskłonne do ustępstw. Pojęły prawdę o kłamstwie i dzięki nim poznałam smak osobistej porażki. Zgubiłam się między wczoraj, a jutrem i boję się odnaleźć. Wskazówka szczęście nieustannie pochyla się w przeciwną stronę - w stronę, której panicznie się boję, bo daje ona do zrozumienia, że nie było mi dane zaistnieć w objęciach rzeczywistości, a ponad mną istnieje coś więcej niż tyko strach - istnieje świadomość, która potrząsa, dusi i depcze moje ego. Mój kręgosłup moralny zatraca się i nie pamięta o roli jaka jest mu przypisana. Oczywistość nie istnieje, a dobro znika zabierając ze sobą cały blask. Pozwala nam zgubić się w ciemności i po raz kolejny zamyka nas w więzieniu jakim jest samotnośćSmutna wizja zagłady.